niedziela, 7 marca 2010

Wreszcie dostałem konkretną odpowiedź!!



Wczoraj w skrzynce na listy znalazłem kopertę z logiem banku BPH.
Pomyślałem: czyżby wreszcie przeczytali moje pismo - ze zrozumieniem?
Zaciekawiony, otwieram kopertę, wyjmuję z niej 2 kartki A4, spięte spinaczem. Czytam...


Cóż... Nareszcie dostałem, konkretną odpowiedź, przedstawiającą rzeczowe argumenty odnośnie, podpisanej przeze mnie Umowy. Argumenty, do których mogę się jakoś odnieść.
Przypominam jest to 7 tydzień od daty wysłania mojego pisma do banku (od 23.01.2010 r.)!

Przyjrzyjmy się zatem owym argumentom:


Sz. P. Specjalista Działu Obsługi Zapytań i Reklamacji banku BPH (tym razem nazwiska nie opublikuję) stwierdza, iż podpisując umowę własnym imieniem i nazwiskiem, w której wyraźnie wyznaczono mi raty w kwocie 117,55 PLN miesięcznie, nie mam teraz żadnego prawa do reklamacji. Innymi słowy - widziały gały co brały! Niestety, przy podpisywaniu w/w umowy, nie miałem w głowie otwartego arkusza kalkulacyjnego i nie policzyłem od razu w pamięci, ile to wyjdzie te 117,55 PLN x 12, toteż założywszy, iż Bank potrafi liczyć lepiej ode mnie, zaufałem w ciemno, że wysokość rat została obliczona zgodnie z przedstawioną mi Umową, czyli że ich suma pokryje się z jedyną, przedstawioną w w/w Umowie kwotą kosztów całkowitych = 1369,60 PLN... Powinienem był od razu, spytać, zaraz zaraz przecież to nie tak i prosić o wyjaśnienia, kogo? Sprzedawcę w sklepie Avans!

Bank 1 : 0 Ja!

Jedziemy dalej!

 

Czyli tak. Podstawowym problemem jest fakt, iż umowa, którą podpisałem, jest umową o kartę kredytową, z limitem debetowym rzędu 6 800 PLN, toteż dokładne wyliczenie Całkowitego Kosztu Kredytu bank uznaje za niemożliwe, ponieważ nie wiadomo, ile z tego debetu klient wybierze. Dlatego w umowie jest podany jedynie szacunkowy CKK równy 1369,60 PLN, wyliczony dla przykładowego kredytu konsumenckiego w wys. 8 000 PLN, wszystko zgodnie z Ustawą o kredycie konsumenckim. Toteż, par. 5 ust. 2 Umowy głosi iż ostateczna wysokość kosztów zależeć będzie od tego, w jakich wysokościach ów limit kredytu, zostanie przeze mnie wykorzystany, jakiego typu transakcje będą dokonywane oraz w jakich terminach i wysokościach będzie następowała spłata zadłużenia.

Szybkie zerknięcie na przytoczony fragment Umowy i wyraźnie widać, że Bank jest "kryty", bo wyliczają CKK jedynie "szacunkowo":


Rzeczywiście Umowa nie określa dokładnej kwoty CKK, wszystkie wyliczenia są szacunkowe, czyli nie mogę na nich oprzeć swoich roszczeń, tym bardziej jeśli miałbym zgłosić sprawę do sądu. Czyli wychodzi na to, że znów poległem.

Czy jest w takim razie coś, do czego mogę się przyczepić?!

Mogę mieć zastrzeżenia co do samej treści Umowy, z której nie wynika jednoznacznie, ile jestem Bankowi dłużny, za dokonanie, przytoczonej przez Pana Specjalistę w piśmie, promocyjnej transakcji bezgotówkowej - Stałe Spłaty na kwotę 1 287,00 PLN! Czyli zakupu telewizora, z którym nierozerwalnie łączy się cały powyższy kredyt!
Dodatkowo, mowa o Ubezpieczeniu powyższego kredytu i kwestia jego rzekomej dobrowolności nadal pozostaje dla mnie niejasna. Zamierzam jeszcze poprosić bank, o wyjaśnienia mi tej kwestii.

Co do samej karty kredytowej... Po jej otrzymaniu, od razu do nich (banku) zadzwoniłem, żeby mi ją zablokowali, a najlepiej anulowali, ponieważ absolutnie nie zamierzam z niej korzystać, na co uzyskałem odpowiedź, iż anulowanie nie jest możliwe, dopóki nie spłacę ostatniej raty. Jedyne co mogłem to, tymczasowo zablokować kartę. W swoim piśmie wyraźnie zresztą zaznaczyłem, że po wpłaceniu przeze mnie ostatniej, 12-ej raty, proszę o niezwłoczne anulowanie w/w karty, co może oznaczać iż nie zamierzałem wykorzystać przyznanego mi na niej debetu. Niestety moje zamierzenia, raczej trudno by było udowodnić. Bank ma podstawy, by twierdzić, iż dopóki jestem w posiadaniu niniejszej karty, dopóty mogę z niej chcieć korzystać, a oficjalnie, zgodnie z Umową, kartę ową posiadam do momentu spłaty przeze mnie całego zaciągniętego zadłużenia.

Co to zmieni i czy się opłaca?

Wraz z pismem od banku, dostałem wczoraj również rachunek telefoniczny, wraz z bilingiem. Co się okazało? Moja pamiętna rozmowa z bankiem, kosztowała mnie brutto, ponad 9 zł! Nie dość, że się nasłuchałem automatycznych sekretarek, to jeszcze parokrotnie mnie przekierowywano, zanim połączono mnie z odpowiednim pracownikiem placówki, któremu również musiałem długo wyjaśniać swoje stanowisko, zanim cokolwiek zrozumiał/ła. Policzmy zatem, ile mnie kosztowała dotychczasowa korespondencja z bankiem. Jak na razie, na wszystkie rozmowy telefoniczne, plus wysłanie pisma na poczcie, wydałem razem ok 18-20 zł. Niewiele? W stosunku do roszczonej przeze mnie kwoty (41 PLN), to przecież niemal połowa, a sprawa nadal zostaje nierozwiązana! Innymi słowy, musiałbym rzeczywiście iść w zaparte, stracić o wiele więcej pieniędzy i czasu, zanim mógłbym cokolwiek zdziałać. Niestety, takie są realia w Naszym kraju. Sam obywatel, nie może nic, poza pieniactwem i wykrzykiwaniem o swoich prawach.

Pomimo moich starań, nie udało mi się powyższą sprawą zainteresować ani UOKiK, ani KNF, ani RPK, zero odzewu ze strony każdej z tych instytucji, każe domniemywać, iż moje podatki idą w błoto!

Jak dla mnie, sprawa ma się ku końcowi, pomimo mych wcześniejszych zapewnień, że nie można odpuszczać tej fali złodziejstwa, na którą jesteśmy narażani każdego dnia, samemu wiele zdziałać nie mogę... Przykre to, smutne i śmieszne zarazem, bo kto by pomyślał, że w XXI wieku, kiedy mamy tyle Urzędów ds. nadużyć/korupcji/ochrony konsumenta/etc., cyfrową telewizję na życzenie, Internet oraz masę reporterów żądnych sensacji, w prostych sprawach dotyczących wielkich instytucji finansowych, nadal jesteśmy osamotnieni w boju...

------

EDIT:


Dnia dzisiejszego tj. 09.03.2010r., otrzymałem pismo z Komisji Nadzoru Finansowego, która, jako jedyna dotychczas, wykazała zainteresowanie moim przypadkiem! Jak się okazuje, ichni Departament Ochrony Klientów, po wpłynięciu mojego pisma, zwrócił się do zarządu banku BPH S.A., z żądaniem wnikliwego zbadania sprawy i ustosunkowania się do zarzutów przeze mnie przedstawionych oraz o udzielenie mi stosownych wyjaśnień w zakresie poruszonych przeze mnie kwestii. Jednocześnie, KNF od razu zaznacza, iż jako Instytucja Pożytku Publicznego, nie ma żadnej władzy wykonawczej, toteż nie może tak na prawdę nic, poza pisemnym upominaniem/nękaniem, łamiącego prawo konsumenta, banku.
 

Oto całość pisma z KNF:



Jak mniemam, powyższa odpowiedź banku, jest właśnie efektem owych działań KNF. Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, aby BPH wysyłało mi z własnej nieprzymuszonej woli, dwa jakże odmienne od siebie pisma, dotyczące tej samej sprawy. Czyli, gdyby nie pomoc w/w Urzędu, bank nadal miałby mnie w d...




Tylko, czy tak naprawdę to coś zmieniło w kontekście całej sprawy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz