poniedziałek, 26 lipca 2010

Polsat Cyfrowy - masz starą kartę do dekodera? Odwyk od TV gwarantowany!

Pisze do mnie jeden z czytelników:

Tak się składa, że postanowiłem zainstalować sobie satelitę, a ponieważ mam na  własność cały zestaw - antena + dekoder + karta, wznowiłem swoją dawną umowę z Polsatem, otrzymując przy tym fajny rabat, ponoć tylko dla klientów powracających do Polsatu. Teoretycznie, pozostało mi już tylko zamontować antenę (od czasu starej umowy, przeprowadziłem się do nowego mieszkania) i cieszyć się TV z satelity. Niestety, jak to zwykle w życiu bywa, pojawiły się niespodziewane problemy. Okazało się, że karta, którą miałem w zestawie, jest starego typu (Polsat w 2008 roku wymieniał wszystkie karty na nowe, a ja w tym czasie miałem wypowiedzianą swoją umowę, więc siłą rzeczy karty nie dostałem) i nie da się za jej pomocą obejrzeć czegokolwiek (tak powiedzieli montażyści anteny). No, dobrze wszystko fajnie, tylko skoro w Polsacie wiedzieli, że karta jest starego typu, to czemu aktywowali na nią umowę? Pierwszy telefon na Infolinię Polsatu, dał nadzieję na szybką reakcję. Pani grzecznie oznajmiła, że nowa karta zostanie niezwłocznie wysłana i nie będzie z tego względu, żadnych dodatkowych opłat! Dobra, super! To czekam. Jeden tydzień, drugi tydzień. Wreszcie, nie wytrzymałem - dzwonię po raz drugi. Czego się dowiaduję?
- Karta będzie wysłana w ciągu kilku dni. Czy został Pan poinformowany o opłacie za nią?
- Jakiej opłacie? Nic mi o tym nie mówiono!
- Za kartę trzeba będzie zapłacić 60 PLN, płatne przy odbiorze przesyłki.
- 60 PLN? Wcześniej mnie zapewniano, że nic nie będzie płatne, a tu 60 PLN?
- Przepraszamy, ale nie ma innej możliwości, karta jest płatna. Jeśli ktoś z naszej Infolinii Pana wprowadził w błąd, to bardzo Pana przepraszamy, ale procedur nie możemy ominąć.
- No dobrze. Zapłacę, ale niech ta karta w końcu do mnie dotrze. Już dwa tygodnie czekam!
- Kartę wyślemy na dniach.
- Dziękuję
- Dziękujemy, do usłyszenia!

Mija kolejny tydzień, zaczynają się urlopy. Sam wyjeżdżam na 10 dni, odpocząć. Po powrocie, w skrzynce znajduję list od Polsatu, a w nim kilka pustych druczków do wpłat abonamentowych na poczcie - "...w celu ułatwienia Państwu dokonywania wpłat..." Nic więcej. Żadnej karty.

Mija kolejny tydzień. Dzwonię zdesperowany, po raz trzeci:

- Zamówienie jest w trakcie realizacji.
- Już prawie miesiąc je realizujecie, a ja przez ten okres nie mam telewizji!
- Nic nie poradzę, mam napisane w trakcie realizacji, a faktury abonamentowe będą skorygowane.
- To kiedy w końcu, będę mógł obejrzeć cokolwiek?
- Myślę, że w ciągu kilku dni karta powinna do Pana dojść.

Mija tych kilka (naście) dni. Nadal czekam... Faktura też jeszcze nie doszła. Ciekaw jestem tej rzekomej "korekty"...

- Paweł

Widocznie Polsat uznaje, że jeśli czegoś nie ma w regulaminie, a w tym przypadku terminu wydania nowej karty do dekodera (a może jest tylko niestosowane?), klient pozostaje na łasce operatora i tylko od jego dobrej woli zależy, czy będzie mógł sobie obejrzeć telewizję, czy nie...

Co do reszty, to założę się, że pierwsza faktura, przyjdzie normalna (czyli nieskorygowana)... Po prostu, płać, a jak nie to, składaj reklamacje, pisma, wysyłaj to wszystko pocztą na swój koszt i wyjdzie Ci, że tyle samo wydasz na samą korespondencję, co na abonament w promocji za telewizję, której i tak nie masz, ale za to jaka cisza i spokój w domu, prawda? Czekamy na dalszy rozwój wydarzeń.

AKTUALIZACJA 27.07.2010 r.

Za zgodą Autora listu, wysłałem od siebie zapytanie do Cyfrowego Polsatu w tej sprawie. Mając jednak na względzie fakt, iż niniejszy blog nie posiada (jeszcze? ;P) odpowiedniego "autorytetu" w sieci, a zatem jego "pole rażenia" jest znikome, na wszelki wypadek, sprawę Pana Pawła rozesłałem również, do redakcji portali zajmujących się powyższą tematyką.

piątek, 23 lipca 2010

Dziś nietypowo - recenzja filmu Księga Ocalenia


Księga Ocalenia - Book of Eli, The (2010)
 

Bezdroża, pustkowia, ruiny miast, pozostałości po apokaliptycznym wybuchu śmierci, permanentnie zachmurzone niebo i... Denzel Washington jako człowiek, niosący - Słowo Boże.



Księga ocalenia to film-wizja post apokaliptycznego świata, o cechach podobnych do tych, z dzieła Johna Hillcoat'a  pod tyt. Droga. Z tym, że film braci Hughes niesie w sobie dość specyficzne przesłanie, specyficzne ze względu na swoją dwuznaczność i nadnaturalne zdolności głównego bohatera - Eli (Denzel Washington).


Oto Biblia, jej ostatni ocalały egzemplarz na świecie (ponoć zaraz po wojnie ludzie wszystkie spalili bo, jak mówi Eli, niektórzy twierdzili, że była jej przyczyną), spoczywająca w plecaku naszego podróżnika, staje się czymś na miarę Świętego Graala, dla tych, którzy pragną władzy absolutnej nad zbłąkanymi duszyczkami ludzi, walczących o przetrwanie w świecie nicości, w którym to za kroplę pitnej wody, można dostać kulkę w łeb, a kobiety gwałcone są przez grasujących wszędzie zwyrodnialców, przy każdej nadarzającej się okazji. Tym samym, walka rozgrywa się, nie o przykazania, a o słowa w księdze zawarte. Dzięki tym słowom właśnie, frazesom, ich mistycznemu przekazowi, ten kto je wygłasza, staje się, dla niewyedukowanej, uciemiężonej, ludności, kimś na miarę Wybrańca - Zbawiciela, czy nawet Boga! Przynajmniej, tak to sobie ubzdurał główny przeciwnik Eli'ego - Carnegie (świetna rola Gar'ego Oldmana).

Odkąd nasz główny bohater, pojawia się w "miasteczku", zarządzanym przez Carnegi'a i wymierza sprawiedliwość kilku (nastu?) jego zbirom, rozpoczyna się polowanie, na zawartość plecaka Eli'ego. Cała otoczka, 30 letnia podróż na zachód, zgodnie z wewnętrznym głosem, który nim kieruje, ludzie zjadający ludzi - kanibale, post apokaliptyczne krajobrazy i to bezustannie zachmurzone niebo, dodają pełni klimatu, którym ten film, po prostu, buduje swą pozycję w oczach widza. A muszę przyznać, jest to pozycja wysoka.


Oczywiście, nie mogło się obejść bez pięknej towarzyszki niedoli, naszego sługi bożego. Mila Kunis jako Solara - córka niewidomej kobiety, "więzionej" przez złego Carneig'a, dodała obrazowi nieco wdzięku ale i (niestety) sztampowości. Innymi słowy, tylko ona, a właściwie bezpośrednie zagrożenie jej życiu, potrafiło zmusić Eli'ego do oddania, tak mocno jak dotąd strzeżonej przez siebie, księgi, w ręce Carnegi. Swoją drogą, dalsze wydarzenia sugerują, że mógł to być zabieg przemyślany i Biblia miała trafić tam, gdzie tylko jedna osoba, będzie potrafiła ją odczytać. Jednakże, to akurat pozostaje, w sferze domysłów.


Na początku pisałem o dwuznacznym przesłaniu, które ten film niesie. Jak dla mnie dwuznacznym, bo niby, w wędrówce głównego bohatera, widać wyraźne nawiązanie do drogi Mesjasza, a niesamowity "fart" przy pokonywaniu kolejnych przeszkód na jego drodze, można przypisać nadprzyrodzonym siłom ("na drogę krzyża szatan nie wejdzie"), które nad nim czuwają, to z drugiej strony, księga, gdy wreszcie dociera na swoje miejsce, na sam koniec, zostaje włożona na półkę, między Torę, a Koran, co może oznaczać, iż ludzkość nigdy nie wyzbędzie się swej potrzeby "religijnego fanatyzmu" i konsekwencji z tym związanych...

 
Na koniec muszę jeszcze pochwalić realizatorów obrazu, za wspaniałe ujęcia i nowoczesne techniki zdjęciowe! Scena oblężenia domku starszych państwa, przez ludzi Carneige'a - mistrzostwo!
Co do oprawy audio, muszę przyznać, że muzyka w filmie podkreśla doskonale mroczność i beznadzieje, przedstawioną na ekranie jak i buduje napięcie zgodnie z przyjętymi kanonami. Jak dla mnie - bomba!






 Polecam ten film każdemu!






Powyższa recenzja jest początkiem nowego działu niniejszego bloga - MEDIA. W którym to, postaram się umieszczać najciekawsze moim zdaniem, wydarzenia medialne i premiery kinowe.