środa, 24 marca 2010

UOKiK wyjaśnia!



Niedawno, obiegła kraj wieść, że UOKiK wygrał sprawę przed sądem Ochrony Konkurencji i Konsumentów z operatorem Orange, ws. zakwestionowanych klauzul, zawartych w umowach z abonentami. Media szybko podchwyciły tę, jakże poczytną, wiadomość i ochoczo zabrały się za szerzenie radosnej informacji, wśród gawiedzi...


Tak oto, dochodzimy do przedmiotu niniejszego posta. Jak mniemam, po tej publikacji Dziennika.pl, UOKiK został zmuszony wytłumaczyć, co tak naprawdę oznacza powyższy wyrok:

W związku z dzisiejszym artykułem jednej z ogólnopolskich gazet UOKiK informuje, że nieprawdą jest stwierdzenie sugerujące, że zostało zakwestionowane postanowienie umowne zabraniające operatorowi odłączyć usługę telefonii komórkowej w przypadku zalegania konsumenta z opłatą.
Wyjaśniamy, że Urząd uznał za niedozwolone m.in. postanowienia, które w momencie zalegania z płatnością dawały prawo do natychmiastowego rozwiązania umowy bez wcześniejszego uprzedzenia. Zdaniem Urzędu w takiej sytuacji przedsiębiorca powinien powiadomić abonenta o zaległościach, np. wysyłając mu wezwanie do zapłaty, i wyznaczyć dodatkowy termin na ich uregulowanie. W przypadku dalszych opóźnień, zgodnie z umową i prawem może rozwiązać umowę z konsumentem niepłacącym za rachunki. Warto zauważyć, że UOKiK nie kwestionuje prawa operatorów do rozwiązania umowy w przypadku z niepłacenia rachunków przez abonentów.
Ponadto UOKiK kwestionował postanowienia, które w przypadku zalegania z płatnością dają możliwość rozwiązania wszystkich umów łączących operatora z konsumentem. Nie ma przy tym znaczenia, że zaległości dotyczą tylko jednej usługi, np. korzystania z Internetu. Klauzula taka w sposób rażący narusza interesy konsumentów, powodując, że są oni pozbawieni możliwości korzystania z usług, które opłacają w terminie. Wymienione klauzule zostały uznane za niezgodne z prawem przez sąd.

- całość wyjaśnienia tutaj.
No i wyszło szydło z worka...


Fast food, fast sex, fast info.

Jak to w Polsce pokolenia "fast" bywa, szybka informacja sprzyja dezinformacji...
Dziennikarze, podłapują jakiś temat i zanim się nad nim zdążą w ogóle zastanowić, ten zostaje już opublikowany i rozpowszechniony dla jak największej liczby odbiorców... Na powyższym przykładzie doskonale widać, że nie wychodzi to później nikomu na dobre.
Bo tak: sąd orzekł wyrok i zanegował konkretne klauzule w umowach operatorów, gazeta zinterpretowała to na swoją modłę i spreparowała odpowiednio doprawiony artykuł, który jednoznacznie określił, że pozwany Operator nie może wyłączać telefonu swoim dłużnikom. Teraz sam Urząd, który walczy z bezprawiem, musi poświęcać dodatkowe zasoby, na wyjaśnianie, wprowadzonym w błąd obywatelom, że interpretacja wyroku upubliczniona w mediach, jest błędna, a Operator, ma dodatkowy kłopot w postaci ludzi, którzy zwiedzeni "rzetelnością" dziennikarzy, uwierzyli, iż nie można im wyłączać telefonów za niepłacenie rachunków. W końcu wszystko zostaje oczywiście wyprostowane, ale ile przy tym niepotrzebnego zamętu i straconego czasu?! Na domiar złego, powyższy wyrok  wcale nie jest prawomocny, Orange się od niego odwołał, a to oznacza, że wymienione w nim praktyki nie zostały (jeszcze?) wpisane do klauzul niedozwolonych! Dopiero, gdy się to stanie, można będzie wszem i wobec ogłaszać, że Operator sieci komórkowej nie może tego, czy owego! Tylko kto by tam czekał na jakieś głupie uprawomocnienie, prawda?


Media dla obywatela, a obywatel medialny.

Jak się ma czuć przy tym wszystkim, szary obywatel, skoro karmiony jest co i rusz odmiennymi interpretacjami dla jednolitych spraw (sąd/urząd swoje, dziennikarz swoje, pozwany organ/firma swoje)?
Wg mnie co najmniej nieswojo. ;) Media nie raz już udowodniły nam, że lepiej jest zasięgnąć drugiej (trzeciej/czwartej) opinii, niczym w medycynie. Na szczęście mamy Internet i takie (nie)smaczki, jak dziś, wykryjemy bez problemu. Po prostu musimy zawsze działać wg zasady - każdy kij ma dwa końce i szukać informacji po obu stronach barykady. Wiem, że po to właśnie są dziennikarze i ta ich cała dziennikarska rzetelność, niestety, jak widać, w świecie "fast" ginie ona pod sztucznie napompowaną panierką...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz