wtorek, 25 maja 2010

Państwo na opak = Akslop


O czym tu innym pisać, skoro i tak temat zejdzie samoistnie na jeden i ten sam tor?

Kolejna powódź stulecia... Kolejny raz ludzie tracą dorobki życia, znów wychodzi na jaw prawda o jakości państwa, procedur, a właściwie ich braku, niekompetencji i niedbalstwa ludzi odpowiedzialnych. Kolejny raz mówi się o raportach NIK-u, które nic nie dały, braku planowania, logistyki...
Mało nam w tym roku, rezultatów tej ignorancji i lenistwa? Katastrofa za katastrofą, katastrofę pogania! Ten młody roczek, udowodnił nam wszystkim w ekspresowym tempie, że Polska, mimo Unii, mimo pozornej "nowoczesności", w rozwoju gospodarczym nadal stoi w PRL-u, bo na nic poza wysokimi pensjami dla tych u żłoba, nie ma pieniędzy, a tym bardziej na jakieś "wróżenie z fusów" - jak określają każde długotrwałe planowanie "mędrcy" z góry...

Tok myślenia ludzi decyzyjnych można opisać mniej więcej tak:
A kto przewidzi, czy w tym roku będzie powódź, czy nie będzie? Więc po co się przygotowywać zawczasu, wydawać kupę szmalu na jakieś umacnianie wałów, zbiorniki retencyjne, rowy melioracyjne i inne duperele? A nóż się uda i nie trzeba będzie ludziom wypłacać odszkodowań popowodziowych, a najlepiej postawić na terenach zalewowych nowiuśkie osiedla i jeszcze na nich trochę dorobić, póki woda nie zmiecie ich kompletnie z powierzchni ziemi, bo kiedyś to w końcu nastąpić musi. Ale to przecie odległa przyszłość, nie za mojej kadencji, więc to nie ja się będę tym martwił, prawda? A jeśli nawet to i tak zwalę winę na kogoś innego, w końcu rzeki należą do jednego, rowy do drugiego, a wały do trzeciego!

Rozmyta odpowiedzialność i chciwość ludzi u władzy daje nam takie oto rezultaty.
Swoją drogą, ze sprawą katastrofy samolotu prezydenckiego, mieliśmy podobną sytuację. Teraz czytam, że przed podejściem samolotu do lądowania, w kabinie pilotów znalazł się gen. Błasik, dowódca sił powietrznych. Do tego, Edmund Klich, który jako jedyny do tej pory odsłuchiwał czarną skrzynkę z kokpitu TU-154, wyraźnie dał do zrozumienia, że piloci byli przez to pod dodatkową presją. Nie powiedział tego wprost, ale sprytnie dał do zrozumienia, że gdyby on pilotował ten samolot, to obecność i zachowanie generała, na pewno by mu nie pomogła podjąć właściwej decyzji czy lądować, czy nie. Władza leci, władza ma wylądować - O CZASIE! Bo jak nie, to... To tak właśnie władza kończy. Szkoda słów...

Wszystko w Polsce wymaga natychmiastowej naprawy, a właściwie remontu generalnego. Od dróg, przez rzeki, po system podatkowo-emerytalny, pomoc socjalną państwa, czy służbę zdrowia! Najdziwniejsze jest to, że zamiast tworzyć NOWE prawo, łatamy cały czas stare, po czym się okazuje, że jeden przepis mówi jedno, drugi co innego, a prawda i sprawiedliwość jest gdzieś pomiędzy, czyli na styku prawa, w szarej strefie, a wszelkiego rodzaju cwaniaczki skrzętnie to wykorzystują (vide osiedla na obszarach zagrożonych powodzią)... Można tą sytuację porównać do prac remontowych na naszych drogach. Wpierw kładzie się nową, gładką, nawierzchnię, którą za chwilę trzeba zrywać, bo się okazuje, że pod jezdnią trzeba położyć rury gazowe/wodociągowe, później jeszcze tylko jedno zrywanko nawierzchni dla energetyków i kawałek jezdni ma więcej łat, niż przed tymi wszystkimi remontami. Nie można tego wszystkiego skoordynować zawczasu? Broń Cię Panie Boże! Trzeba by jeszcze opłacić takiego koordynatora-stratega, a to oznacza mniej kasy do kieszeni! Lepiej niech robole się same dogadują, który kiedy ma robić. Taniej to i tak jakoś po polsku.

Ech! Polska to państwo na opak...

niedziela, 2 maja 2010

Walka o zwrot ubezpieczenia - AKT I



Czas kończyć wreszcie tę farsę z ubezpieczeniem rat na zakup telewizora w sklepie Avans. Dziś wysłałem do Banku kolejne pismo, w którym ponownie domagam się zwrotu składek, które do tej pory na ten cel wpłaciłem:

Do dyrekcji BPH Bank S.A. (dawniej GE Money Bank S.A.)
z siedzibą w Gdańsku,
przy ul. Marynarki Polskiej 177


Dotyczy umowy nr ***

W odniesieniu do Państwa pisma z dnia 31.03.2010 r., ponownie wnoszę o zwrot całości kwoty, którą wpłaciłem na sporne ubezpieczenie. Przypominam, iż przy podpisywaniu umowy zostałem wprowadzony w błąd o obowiązku ubezpieczenia mojej transakcji, jako wymóg udzielenia mi kredytu! Późniejsze, „nierzetelne“ (jak Państwo sami stwierdzili) informacje, podawane mi w tej sprawie przez konsultantów Biura Obsługi Klienta banku, dodatkowo pogłębiają moje przeświadczenie, iż Bank działał w złej wierze, przez co wbrew swojej woli zostałem zmuszony do opłacania ubezpieczenia w opcji 2), które, jak się teraz okazało, od początku było dobrowolne, a na dodatek mogłem z niego zrezygnować w trakcie trwania umowy, także przez telefon - co swoją drogą próbowałem uczynić, niestety uniemożliwiła mi to niedoszkolona/niedoinformowana Pani konsultantka!

Wobec powyższego, kwotę równą 72,1 zł (10,30zł x 7mies.) proszę przelać na konto bankowe o numerze: ***********. /dane do przelewu w stopce nadawcy u góry strony/

Jednocześnie pragnę poinformować, iż sprawę monitoruje już państwowa Komisja Nadzoru Finansów, a wszystko dot. niniejszego przypadku, wraz z korespondencją, opublikowałem w Internecie (zgodnie z zachowaniem poufności danych osobowych oczywiście)!
 Czekamy na odpowiedź...