czwartek, 15 kwietnia 2010

O tym jak Bank ugina się pod presją prześwietlania umów z nim zawartych...



Czas na podsumowanie sprawy zakupu telewizora na raty w sklepie Avans...

Oto, obiecane, najświeższe pismo z banku, jak widać sygnowane nazwiskiem samego Prezesa Zarządu Banku BPH, Józefa Wancera:


Kwestia: Ubezpieczenie



Spójrzmy zatem na postanowienia umowy:


O punktach ust. 1 par. 9 umowy, już pisałem przy wcześniejszych notkach. Zgodnie z ich zapisami Ubezpieczenie w Opcji 2) (czyli moje) jest obowiązkowe, czyli wymagane przez Bank w ramach zabezpieczenia spłaty kredytu.
Jednakże już w pkt. 7 ust. 2 bank daje możliwość "wygaśnięcia lub zakończenia" ochrony ubezpieczeniowej przed końcem okresu trwania umowy, co skutkuje zaprzestaniem naliczania dodatkowej opłaty (w moim przypadku 10,30 PLN) w miesiąc po zakończeniu ubezpieczenia.

Czyli jak to jest?? Dwa ustępy tego samego paragrafu jednej i tej samej umowy głoszą coś innego? W ust. 1 ubezpieczenie w opcji 2 jest obowiązkowe do końca trwania umowy, natomiast w ust. 2 zawarty zostaje punkt dający możliwość zakończenia ubezpieczenia (jeśli nie sprecyzowano w jakiej opcji, można mniemać, że w każdej!) na wniosek kredytobiorcy?! No i bądź tu człowieku, mądry!

Sądząc, po powyższej odpowiedzi zarządu banku, ubezpieczenie NIE JEST jednak obowiązkowe i można z niego zrezygnować w trakcie trwania umowy! Także, oto pierwsza i chyba najważniejsza konkluzja, w całej sprawie. Ludzie nie dawajcie się wrabiać sprzedawcom w sklepach typu Avans! W razie wmawiania Wam, że musicie objąć swoje raty ochroną ubezpieczeniową (czyli dodatkowymi kosztami), ponieważ bank tego wymaga, radzę od razu zrezygnować z zakupu, zrobić wielką awanturę, zadzwonić przy takim pracowniku do oddziału banku i wyjść z obietnicą, że dowiedzą się o tym odpowiednie służby państwowe (w tym wypadku KNF wydaje się być najefektywniejsza)! Naciągaczom mówmy stanowcze NIE!

Co do reszty odpowiedzi banku, przychylam się do wniosków w niej zawartych. Umowę w takiej, a nie innej, formie podpisałem, więc po części odpowiadam za zaistniałą sytuację. Mój zarzut o źle wyliczoną kwotę rat, po części tłumaczy fakt, iż początkowo myślałem, że ubezpieczenie było obowiązkowe toteż wliczałem je, zgodnie z ustawą, w Całkowity Koszt Kredytu - oczywiście do limitu wskazanego przez bank w umowie czyli do 1 369,60 zł (wszystko ponad tą kwotę uznałem za niezgodne z umową!), a po części nie wpadłem na to, że po odjęciu od sumy wyliczonych mi przez bank rat (117,55 x 12 = 1 410,60 zł), kosztów ubezpieczenia (10,30 x 12 = 123,60 zł), wyjdzie kwota równa 1 287 zł, czyli dokładnie tyle ile wziąłem na telewizor!

No dobrze, ubezpieczenie cofnięte, a co ze zwrotem wpłaconych przeze mnie składek?? W swojej korespondencji z 16 marca, wyraźnie się tego domagałem!
Tu oczywiście bank milczy, w piśmie nic o tym nie wspomniano, sprawa ucichła. Zapewne liczą na mą powściągliwość. Nie dziwi mnie to, w końcu składki płaciłem dobrowolnie, a mogłem przecież z nich zrezygnować, więc o co mi chodzi, prawda? Tyle że obsługa banku w pamiętnej rozmowie telefonicznej wyraźnie zaprzeczyła, aby była taka możliwość - i tu jest właśnie pies pogrzebany, czyli wina leży po ich stronie! Zamierzam jeszcze powalczyć o swoje, bo skoro:

"...analiza Pana rozmów z pracownikami wykazała, że przekazywanie przez nich informacje nie były wyczerpujące."
to czemu mam być przez to stratny?!